Wczoraj (20.02) o godzinie 10:00 rolnicy zablokowali drogę ekspresową S17 w kierunku Warszawy. Protest trwać ma 72 godziny.
- Jesteśmy rozpisani na 8 godzin i będziemy się zmieniać. Jest duże zainteresowanie rolników i nie tylko. Wspierają nas ludzie niezwiązani z rolnictwem. Bardzo nas to cieszy, bo my nie walczymy tylko o rolnictwo, ale chodzi tu o dobro wspólne, całego społeczeństwa - mówi nam Daniel Owczarczyk, jeden z organizatorów.
Pierwszy protest (9 lutego) nasz rozmówca określał jako ostrzegawczy.
- Zobaczyliśmy na ile jesteśmy zdeterminowani, żeby walczyć o coś więcej. Tu nie chodziło o to, żeby przyjechać i pokazać kto ma jaki ciągnik, czy porozmawiać ze sobą – dodaje
Było wówczas ponad 300 ciągników. Tym razem jest ich nieco mniej, ale za to strajk trwa dłużej.
- Nie blokujemy S17 w obu kierunkach. Najbardziej nas boli transport z Ukrainy, czyli to, co przyjeżdża nie tylko w ciężarówkach z Ukraińskich, ale też Polskich – wyjaśnia i opowiada z czym spotkali się w sobotę (17 lutego) w Hrebennem.
@@@
- To jest coś strasznego. Rozmawialiśmy z polskimi rolnikami. Jeden z nich, mieszkający około 20 kilometrów od granicy opowiedział nam, że przyszedł do niego kierowca z Ukrainy, bo zepsuł mu się samochód. Zobaczył, że nasz rolnik ma pszczoły i własny miód. Ukrainiec chciał kupić od niego 2-3 słoiki miodu. Ten wybuchł śmiechem. Zapytał z niedowierzaniem, że do nas przywozi ukraiński miód, a chce kupić nasz, droższy? Na to ten Ukrainiec odpowiedział, że ich miód jest z okolic Czarnobyla. Tam są tysiące hektarów nieużytków, gdzie firmy mają miliony uli i ten miód jest tam pozyskiwany. Od roku Ukrainiec ten przyjeżdża do naszego rolnika po kilka razy i kupuje miód – mówi Owczarczyk.
To jednak nie koniec niespodzianek.
- Na dokumentach przewozowych Ukrainiec miał pellet. Otwieramy plandekę, a tam kukurydza. To przejechało przez naszą granicę i gdzie jest służba celna? - pyta mężczyzna.
- Do nas przyjeżdżają produkty, które nie spełniają norm unijnych. Nam narzuca Unia Europejska co mamy robić, a w Ukrainie można wszystko. Paradoks polega na tym, że oni mogą wszystko do nas przywozić bez żadnego cła, bo nie ma na granicy żadnych kontroli – kwituje.
Komentarze (0)