Wielu rodziców zastanawia się, czy jego pociecha w tej właśnie chwili w szkole jest bezpieczna, czy ma zapewnioną należytą opiekę oraz czy cała i zdrowa powróci do domu? Na to i na wiele podobnych pytań odpowiedzi szukał dziś nasz reporter w szkołach stolicy naszego powiatu. Najpierw udałem się do - Publicznej Szkole Podstawowej nr 2 im. Marii Konopnickiej, aby porozmawiać z jej dyrektorem Panem Grzegorzem Głowackim o bezpieczeństwie najmłodszych uczniów naszych szkół. (g) Panie dyrektorze, czy w prowadzonej przez Pana szkole istnieje przemoc? (GG) Myślę, że w każdej szkole istnieją elementy przemocy. W każdej szkole funkcjonuje coś takiego jak „ukryte życie szkoły”. Nigdy nauczyciel nie wie o wszystkich sprawach, które istnieją pomiędzy uczniami, zwłaszcza jeśli w szkole uczy się 500 czy więcej dzieci. Oczywiście jeżeli chodzi o szkołę podstawową to ta przemoc ma zupełnie inny wymiar. Ogranicza się ona raczej do tego, że ktoś kogoś na przerwie przezwie, popchnie ewentualnie kopnie. Sporadycznie zdarzają się jakieś pojedyncze bójki, ale są to zdarzenia które miejsce mają bardzo rzadko. Na pewno nie dochodzi tutaj do wymuszeń, prześladowań, zastraszania czy innych tego typu rzeczy. W tej szkole, którą ja prowadzę, staramy się trzymać rękę na pulsie i przy bardzo aktywnej pracy wychowawców i pedagoga jesteśmy w stanie czuwać nad tego typu zdarzeniami. Staramy się na bieżąco diagnozować sytuację w szkole np. przy pomocy różnego rodzaju ankiet. (g) Czy szkoła jest monitorowana? (GG) Tak, wszystkie najważniejsze miejsca w szkole są w zasięgu oka kamery. Myślę, że sama świadomość tego, że uczniowie są nagrywani powoduje już u nich pewien odruch samokontroli. W końcu wiedzą, że są obserwowani. To na pewno jest też element ułatwiający nam wyjaśnianie pewnych negatywnych zdarzeń, które od czasu do czasu mają miejsce i w naszej szkole. (g) Jakie są przyczyny takich, jak w gdańskim gimnazjum i podobnych zachowań w naszych szkołach? (GG) Myślę, że w polskiej szkole, ale nie tylko w szkole także w polskiej rodzinie brak jest odpowiedzialnej miłości. Miłości w relacjach domowych rodzice - dzieci,ale również w relacji nauczyciel – uczeń. Inną bardzo ważną sprawą jest samo podejście do zawodu nauczycielskiego. Ten zawód po prostu trzeba kochać. Nie wystarczy mieć odpowiednie wykształcenie i kwalifikacje. Do tego zawodu trzeba mieć olbrzymi szacunek. Wtedy na pewno łatwiej jest zrozumieć dzieci i młodzież, która przebywa pod naszą opieką. (g) Skoro już takie haniebne zachowanie tych uczniów już nastąpiło, czy szkoła mogła tą sytuację jakoś rozładować, czy można było uniknąć tej niepotrzebnej śmierci? (GG) Myślę, że tak. Przede wszystkim o zdarzeniu powinni jak najszybciej dowiedzieć się nauczyciele i dyrektor szkoły. Reakcja pedagogów byłaby tu na pewno natychmiastowa. Dlaczego tak się nie stało tego nie wiem. (g) Panie dyrektorze z rozmów z uczniami z innych szkół wnioskuję, że lekcja wychowawcza bardzo często ogranicza się do uzupełniania dziennika lekcyjnego, rozliczania uczniów z nieobecności ewentualnie do załatwienia innych spraw związanych z niesubordynacją uczniów. A jak to wygląda w pańskiej szkole? (GG) Na godzinach wychowawczych realizujemy z takimi młodymi uczniami różne programy, np. program przeciwdziałania przemocy, programy związane z przeciwdziałaniem stosowania przez młodzież różnego rodzaju używek. Oprócz tego poruszane są sprawy związane z ogólnym porządkiem w szkole niezależnie od sytuacji negatywnych jakie od czasu do czasu zdarzają się w każdej szkole. Na pewno nie jest to dobry moment na uzupełnianie dziennika szkolnego, ale usprawiedliwienie uczniom nieobecności to też bardzo ważna sprawa i 10 czy 15 minut na godzinie wychowawczej w zupełności na to wystarczy. Rozmawiałem również z uczniami innych garwolińskich szkół. Wszyscy oni twierdzą, że nie wyobrażają sobie, aby takie zdarzenia mogły wystąpić w ich szkole. Z wypowiedzi uczniów wynika także, że problem jest dużo głębszy. Młodzież dzisiaj bardzo często zamyka się w sobie. Zniknęła „moda na przyjaciela czy przyjaciółkę”. Czasami nawet lepiej nie mówić koleżance, czy koledze o swoich problemach, bo może się to obrócić przeciwko nam. Młodzież spotyka się ze sobą tylko w szkole i na dyskotekach. Boiska szkolne popołudniami świecą pustkami, rower już dawno odszedł w zapomnienie, a parki i skwerki to miejsca gdzie można w najlepszym wypadku stracić torebkę czy kieszonkowe. Niestety kontakty dzieci z rodzicami też bardzo często ograniczają się tylko do załatwiania codziennych, bieżących spraw typu ”zrób zakupy”, „wynieść śmieci”. Myślę, że jest to dobry moment dla wszystkich tych , którym zależy na dobrym wychowaniu polskiej młodzieży, aby zastanowić nad metodami pracy, formami wychowania i sposobami unikania takich tragicznych sytuacji jakie miały miejsce w Gdańsku i Elblągu. (giewont)
Komentarze (0)