Budowa obwodnicy to ogromne przedsięwzięcie inżynieryjne, to także gigantyczny plac budowy. Ze względów porządkowych, a przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa jest to teren bardzo mocno strzeżony i pilnowany przed dostępem osób nie związanych z budową. Naszemu reporterowi udało się uzyskać pozwolenie na wycieczkę po największej budowie w całej historii naszego miasta. Szczegółowy plan obwodnicy Garwolina znajdziecie tutaj, pomoże on wam śledzić trasę naszej wycieczki. Początek trasy znajduje się w miejscowości Miętne. Udałem się tam razem z jednym z inspektorów nadzoru budowy, aby od tego właśnie miejsca rozpocząć naszą wycieczkę. Kilkaset metrów przed punktem, gdzie rozpoczynać się będzie obwodnica Garwolina (po prawej stronie drogi, patrząc w kierunku Lublina), w odległości kilkudziesięciu metrów od jezdni ujrzałem sporej wielkości (na moje oko 20m x 30m) prostokątne zagłębienie terenu. Dno i ściany tego „dołka” wyłożone były betonowymi kratami. Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że jest to obiekt rekreacyjny lub basen kąpielowy. Owo zagłębienie to tzw. zbiornik infiltracyjny. Jego głównym zadaniem jest gromadzenie wody, spływającej z jezdni systemem specjalnych kanałów. Następnie woda ta częściowo infiltruje (wsiąka) w podłoże, a częściowo ulega transpiracji czyli wyparowaniu do atmosfery. Jak się później okazało nie jest to jedyny taki zbiornik na trasie obwodnicy. Po krótkiej chwili wyruszyliśmy już trasą przyszłej obwodnicy Garwolina. Po kilkuset metrach napotkaliśmy pierwszą przeszkodę: wystające z ziemi potężne, żelbetonowe bloki. - Ten obiekt to WS-1 – powiedział inżynier towarzyszący mi w podróży. W tym miejscu obwodnica przecina się z drogą do Miętnego i Puznowa. To na tych słupach zbudowane będą tzw. mury oporowe, na których spocznie okazały wiadukt omijający tę drogę. To będzie naprawdę bardzo solidna konstrukcja. Te czopy wbite są na głębokość 18 metrów w głąb ziemi, a nośność każdego z nich wynosi ok. 3000 kN (kiloniutonów). Muszę przyznać, że wyglądało to naprawdę imponująco. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Nasza wycieczka przebiegała teraz szlakiem, gdzie nowo budowana obwodnica pokrywa się z trasą starej, dotychczasowej jezdni. Po kilkuset metrach, mniej więcej na wysokości miejscowości Kolonia Miętne, po obu stronach drogi górują kolejne wystające z ziemi elementy – stalowe zbrojenia filarów, na których ułożona będzie kładka dla pieszych. To miejsce w planach oznaczono symbolem KP-2. Moim zdaniem będzie to także ciekawy punkt widokowy, z jednej strony na przedmieścia Garwolina oraz rozbiegające się drogi starej i nowo budowanej trasy a w drugim kierunku na węzeł drogowy i wiadukt. Przy okazji mój rozmówca wyjaśnił mi znaczenie nowych dróg, które już zostały wybudowane, a które obecnie pełnią rolę objazdów i dróg dojazdowych do budowy (na planie oznaczone są kolorem niebieskim). – Te jezdnie będą służyły miejscowej ludności. Chodzi o to, aby ruch lokalny nie obciążał dodatkowo obwodnicy – powiedział mój przewodnik. Wyruszając w dalszą drogę zauważyłem teraz, że nowo budowana trasa zaczęła skręcać nieznacznie w prawo, zapewne aby ominąć nasze spokojne miasteczko. Droga stała się bardzo szeroka. Od tej pory jechaliśmy już - jak to ujął towarzyszący mi inżynier „nowym śladem”. Asfalt był równy jak dno słonego jezioro Bonneville w USA, na którym od lat bite są najprzeróżniejsze rekordy prędkości. Ten tzw. „nowy ślad” ma na razie tylko jeden pokryty „czarną masą” pas ruchu - drugi jest jeszcze w fazie wstępnej budowy. Dzięki temu jednak mogłem zaobserwować z ilu i z jakich warstw składa się nowoczesna droga ekspresowa. Zauważyłem również, iż mimo, że dniem mojej eskapady była sobota to ruch na tym odcinku budowy był bardzo duży. Bez przerwy obok nas przejeżdżały ogromne pojazdy transportowe, po brzegi wypełnione piachem lub innym kruszywem. –Te wywrotki to tzw. wozidła – powiedział mi mój przewodnik. - Mogą one przewozić ładunki o ciężarze 35 - 40 ton, podczas gdy Tatra, Jelcz czy Kamaz zabierają „na pakę” mniej więcej po 10 ton kruszywa. Cały czas jechaliśmy na południe, a słońce świeciło nam prosto w oczy. Po pokonaniu kolejnych kilkuset metrów na horyzoncie zauważam koleją budowlę – tym razem był to wiadukt nad obwodnicą. Drogowcy nadali temu miejscu nazwę „Węzeł Miętne” i oznaczyli je na planie symbolem WD-3. Będzie tu można włączyć się do ruchu na obwodnicy lub zjechać z krajowej 17-tki na którąś z dróg lokalnych, prowadzących do Miętnego czy do Garwolina. Betonowa konstrukcja wiaduktu jest już prawie ukończona i góruje wyraźnie nad okolicą. Ze szczytu widziałem wijące się zarysy dróg dojazdowych i wyjazdowych z obwodnicy. Wszędzie krzątały się brygady robotników – wszyscy ubrani byli przepisowo w odblaskowe stroje robocze. Aby dotrzeć do kolejnego wiaduktu przebiegającego nad obwodnicą musieliśmy pokonać trasę ok. 1750 m. Ponieważ teren pozbawiony jest tam drzew i innych przeszkód zauważyłem go bardzo wcześnie. Górował nad całą okolicą, a ostre, szare zarysy jego konstrukcji wyraźnie odcinały się na tle niebieskiego nieba. Tutaj również, podobnie zresztą jak i przy poprzednim wiadukcie, nasypy wyglądały na prawie ukończone. To miejsce to „Węzeł Stacyjna” oznaczony symbolem WD-4. Powstaje on tuż za terenem fabryki firmy Avon. Również w tym miejscu będzie można włączyć się do ruchu na obwodnicy lub zjechać z niej w kierunku Garwolina albo na drogę prowadzącą do Wilgi. Mój przewodnik postanowił zabrać mnie na samą górę, abyśmy lepiej mogli obejrzeć plac budowy. Widok z wiaduktu jest imponujący. W oddali widać Garwolin, nieopodal okazałą fabrykę, a na prawo i na lewo ciągnie się szeroka wstążka powstającej obwodnicy, nad którą już góruje konstrukcja kolejnego wiaduktu. Ruszyliśmy zatem w dalszą drogę, aby przyjrzeć mu się z bliska. Po lewej stronie mijaliśmy ogromną hałdę zgromadzonego na potrzeby budowy kruszywa. To specjalny materiał używany do wykonania tzw. podbudowy drogi. Ta rozdrobniona skała to wapienie, dolomity i inne skały, które przywieziono tu koleją z kamieniołomów w okolicach Kielc. Obiekt, do którego dojechaliśmy oznaczono na mapie jako WD-5. Jest to przeprawa nad obwodnicą prowadząca z Garwolina, od ulicy II Armii Wojska Polskiego w kierunku Woli Rębkowskiej. Tuż za wiaduktem, po prawej stronie drogi stoi kilka niewielkich budynków z górującym nad nimi wysokim, zielonym kominem. To fabryka mas asfaltowych, którą wzniesiono tu na potrzeby nowo budowanej drogi. Jak mówi stare powiedzenie „wszystko co dobre, szybko się kończy” tak i my teraz musieliśmy zamienić komfort jazdy po równej asfaltowej nawierzchni na niedogodności związane z podróżowaniem po utwardzonych polnych traktach. Nie zmartwiło mnie to jednak zbyt mocno, ponieważ przed nami widać już było kolejną atrakcję – kopalnię kruszywa na potrzeby obwodnicy. Z miejsca tego ziało grozą i przypominało ono nieco krajobraz księżycowy – olbrzymie hałdy i wykopy, a na gruncie ślady po gąsienicach. Kiedy podszedłem bliżej spostrzegłem, że niektóre z zagłębień terenu wypełnione są wodą, a wokół pracują koparki wybierające piach. Odetchnąłem z ulgą – jesteśmy na Ziemi pomyślałem i postanowiłem przyjrzeć się bliżej tej okolicy. Pamiętałem przecież, że o miejscu tym jeszcze całkiem niedawno było bardzo głośno z powodu sensacyjnych wykopalisk. Przy okazji więc zagadnąłem towarzyszącego mi inżyniera o kości, które podobno tu znaleziono. Chciałem ostatecznie potwierdzić prawdziwość tej informacji lub ją zdementować, jeśli miałaby to być tylko plotka. – Owszem, to prawda, kości wykopano, ale najprawdopodobniej przywędrowały tu one wraz cofającym się na północ lodowcem – powiedział mi mój przewodnik. A więc nadal nie mamy niestety dowodów na to, że na terenie dzisiejszego Garwolina i okolic żyły wcześniej dinozaury, czy chociażby tylko mamuty. Szkoda, bo podobno pewien rodzimy biznesmen planował już wybudować tutaj atrakcję turystyczną w postaci „jurajskiego parku rozrywki”. Ponieważ nie chciałem nadużywać uprzejmości mojego przewodnika postanowiłem, że wyruszymy w dalszą drogę. Mniej więcej dwa kilometry przed nami powstaje bowiem jedyny na trasie obwodnicy most. Jest to przeprawa przez rzekę Wilga. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że rzeka w tym miejscu ma zaledwie 2-3 m szerokości. Pamiętać należy, że są to tereny bardzo nisko położone i Wilga w tym właśnie miejscu często opuszcza swoje koryto rozlewając się na okoliczne łąki. Na razie powstały tu solidne filary, na których spoczywa już częściowo konstrukcja mostu. Miejsce to na planie oznaczono jako obiekt MS-6. Tuż obok powstaje zbiornik akumulujący wodę, która spływała będzie z obwodnicy. W niedalekiej odległości widać już było zabudowania Czyszkówka i kolejny budowany wiadukt (WD-7). Poprowadzi nim droga z Garwolina do Górek. Eleganckie, wyrównane nasypy świadczą o tym, że jest on na podobnym etapie budowy jak poprzednio oglądane tego typu konstrukcje. Następnie pokonaliśmy odcinek drogi długości ok. 1 km, aby napotkać dość dziwnie wyglądającą, srebrną konstrukcję. Jest to obiekt PG-8, czyli przejazd gospodarczy – jeden z dwóch zaplanowanych pod trasą obwodnicy. Zbudowany jest w całości z bardzo sztywnej, ocynkowanej blachy. Składa się wielu małych segmentów poskręcanych ze sobą śrubami. Jego główne zadanie to umożliwienie przejazdu rolnikom z pól położonych po jednej stronie modernizowanej krajówki na drugą. Podobny przejazd pod obwodnicą, oznaczony symbolem PG-10a, spotkamy jeszcze prawie 3 km dalej jadąc w stronę Lublina. Wcześniej jednak minęliśmy kolejny wiadukt (WD-9), którym prowadzić będzie droga z Garwolina do Łaskarzewa. Tutaj poziom zaawansowania prac jest znacznie mniejszy niż w przypadku poprzednich tego typu obiektów. Na razie wzniesiono tylko betonową konstrukcję, po której w przyszłości przebiegać będzie droga. Niecały kilometr dalej, po lewej stronie natknęliśmy się na betonowe przepusty, których rolą jest odprowadzanie wód gruntowych i melioracyjnych z sąsiedztwa obwodnicy. Jadąc cały czas wzdłuż nasypu, po którym poprowadzona zostanie nowo budowana trasa zauważyłem, że z niewiadomych mi przyczyn staje się on coraz wyższy. Dlaczego? Zrozumiałem to dopiero w miejscu, gdzie obwodnica przecinać się będzie z drogą prowadzącą z Garwolina do Sulbin. To w tym właśnie punkcie - na mapie oznaczonym jako WS-10 - nitka obwodnicy poprowadzona zostanie górą a pod nią przebiegać będzie droga lokalna. Trzysta metrów dalej minęliśmy wspomniany już wcześniej przejazd gospodarczy PG-10a. Od tego miejsca do końca nowo budowanej trasy pozostał, już tylko kilometr. W oddali widać już było ciężki sprzęt i ludzi pracujących w tej części budowy. Zbliżając się do miejsca, w którym obwodnica ponownie połączy się z droga krajową nr 17 zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę przy ostatnim wielkim obiekcie na trasie obwodnicy – to był „Węzeł Sulbiny”. Obiekt ten, oznaczony symbolem WD-11 umożliwi połączenie z obwodnica dróg lokalnych z Mierżączki oraz z Sulbin. Czterysta metrów dalej obwodnica Garwolina łączy się ponownie z istniejącą drogą krajową Warszawa – Lublin. Spojrzałem na zegarek - minęło właśnie dwie godziny od momentu kiedy wyruszyliśmy na naszą wycieczkę. Mimo, że czas mi minął bardzo szybko to jestem przekonany, że podróż gotową już drogą z Miętnego do Sulbin potrwa zaledwie kilka minut. Na ten upragniony przez wielu kierowców moment musimy jeszcze jednak poczekać do końca lipca lub początku sierpnia przyszłego roku. Na zakończenie chciałbym podziękować mojemu przewodnikowi za możliwość odbycia tej wspaniałej wycieczki oraz zrobienia fotoreportażu. Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć umieszczonej poniżej. (giewont)
reklama
Komentarze (0)